Sygnały Łowieckie

Wykonawca: 
Karol Humiński - komentarz do sygnałów, wykonawca sygnałów - nieznany
Kraj: 
Polska

   Po drugiej wojnie światowej polska kultura łowiecka ze swoimi dawnymi zwyczajami i tradycjami była w zaniku. Granie sygnałów myśliwskich w latach 50. czy 60. a nawet później było rzadkością w naszych łowiskach i uważane za anachronizm. Brak instrumentów, nutowych zapisów i złe nastawienia ówczesnych władz do dawnych łowieckich praktyk nie zniechęciło nieliczne grono pasjonatów myśliwskiego trąbienia. Dopiero w latach 90. XX wieku nastąpił powrót do tych pięknych polskich tradycji. Powstanie Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ w 1995 roku zdecydowanie przyczyniło się do rozkwitu sygnalistyki oraz rozwoju muzyki myśliwskiej w Polsce. Ukazanie się w 1970 roku analogowej płyty „Sygnały Łowieckie” stanowiło wydarzanie bez precedensu, bowiem była to pierwsza długogrająca płyta, jaka pojawiła się w naszym kraju. Inicjatorem jej wydania był ówczesny Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych w Zielonej Górze. Zbiór sygnałów jedno- i dwugłosowych nagrany został nie na rogu myśliwskim, lecz na waltorni. Każdy z zewów poprzedzono fachowym komentarzem bardzo miłym dla słuchacza głosem z akcentem przedwojennego Kresowiaka, mgr. inż. Karola Humińskiego – leśnika i działacza łowieckiego. Ten wyjątkowy, już dziś archiwalny „czarny krążek” przyczynił się do utrzymania znajomości sygnałów towarzyszący łowom i zarazem do ich popularyzacji. Historyczne nagranie uzmysławia słuchaczom, jak dalece rozwinęła się polska sygnalistyka na przestrzeni prawie pięćdziesięciu lat. Do chwili obecnej zachowało się niewiele oryginalnych płyt, dlatego tak ważnym jest, by to nasze narodowe dziedzictwo będące częścią polskiej kultury leśno-myśliwskiej zachować dla następnych pokoleń.                                                                       

Dziękuję Panu Dyrektorowi Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze, Wojciechowi Grochali za wyrażenie zgody na zamieszczenie  w całości dźwiękowych zapisów płyty „Sygnały Łowieckie”.

                                                                                                         

                                                                                                                                                                                                                     Krzysztof Kadlec